Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Klasyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Klasyka. Pokaż wszystkie posty
Mare Balticum Vol. 1 - Music in medieval Denmark (2017 TACET)
„Mare Balticum” to seria poświęcona muzycznemu dziedzictwu państw leżących nad Morzem Bałtyckim. Jej pierwsza część zawiera średniowieczne pieśni, których tematyka odnosi się między innymi do morderstw dokonanych na duńskich władcach z XII i XIII wieku – księciu Kanucie Lavardzie i królu Eryku V Klippingu. Na liście utworów znalazły się również pieśni minstrela tworzącego w języku średnio-wysoko-niemieckim Meistera Rumelanta z Saksonii i wędrownego pieśniarza Michela Beheima pochodzącego z obszaru dzisiejszej Badenii-Wirtembergii. Materiał został zarejestrowany przez Ensemble Peregrina – zespół założony przez polską wokalistkę i harfistkę Agnieszkę Budzińską-Bennett. Na liście wykonawców pojawił się także amerykański wokalista i harfista Benjamin Bagby. Pieśni promieniują majestatycznym dostojeństwem i epickością. Dźwięki harfy wprowadzają element subtelności, natomiast głosy żeńskie dostarczają pierwiastek anielskości. Z kolei głos męski symbolizuje dworską powagę. Różnorodność materiału zapewniają rozmaite nastroje i trzy języki, w których wykonywane są pieśni. Dzięki tej rozmaitości nie są one jednostajne. Artyści wykonują je z różnymi akcentami – pogodnymi i smutnymi. Dodatkowym urozmaiceniem jest przygotowanie niektórych utworów w dwóch wersjach – wokalnej i instrumentalnej. „Mare Balticum Vol. 1 - Music in medieval Denmark” to album spowity magiczną atmosferą. Będzie on doskonałym podkładem pod lekturę powieści fantasy.
Adrian Knight - Obsessions (2016 Irritable Hedgehog)
Na krążku znajdziemy zapis prawie 48-minutowej kompozycji na fortepian autorstwa, urodzonego w Szwecji, Adriana Knighta. Utwór został wykonany przez amerykańskiego pianistę R. Andrew Lee. Jego tytuł może sugerować muzykę nerwową i kompulsywną, ale zawartość nośnika jest zupełnie inna. Doświadczamy delikatnych muśnięć klawiatury, które zostawiają wiele przestrzeni na ciszę. Spokojnie kroczące dźwięki przypominają spacer po polnej ścieżce. Muzyka działa jak lekki wiatr smagający źdźbła pszenicy i promienie słońca przebijające się przez liściaste gałęzie leśnych drzew. Repetycje wprowadzają ład i przynoszą ukojenie. W pewnym momencie następuje zmiana kierunku wędrówki, co wprowadza pewien niepokój. Atmosfera robi się niepewna, więc nie wiemy dokąd kompozytor chce nas zabrać. Dzięki tej zmienności wyprawa staje się bardziej interesująca. Jest to jednak nieznaczne urozmaicenie, które nie burzy pierwotnego celu podróży, jakim jest kraina subtelności. Przewrotny tytuł albumu „Obsesje” okazał się silnym antidotum na szaleńcze tempo współczesnego świata.
Brandenburger Symphoniker, Peter Gülke - Franz Schubert: Symphony No. 8 C major (The Great) (2017 MDG)
VIII Symfonia C-dur, zwana "Wielką", należy do największych osiągnięć Franza Schuberta. Dzieło miało swoją premierę dekadę po śmierci kompozytora. Zostało wykonane 21 marca 1839 roku w Gewandhaus, w Lipsku, pod batutą Feliksa Mendelssohna. Twórca Symfonii inspirował się twórczością Ludwiga van Beethovena, co znalazło potwierdzenie w samym dziele. Czteroczęściowa Symfonia rozpoczyna się dostojnie ("Andante - Allegro ma non troppo"). Z jednej strony towarzyszą nam delikatne dźwięki, a z drugiej - poważny nastrój. W pewnym momencie kompozycja ożywia się, a tempo staje się bardziej żwawe i radosne. W części drugiej ("Andante con moto") pojawia się kroczący początek z dystyngowaną linią melodyczną, pierwiastkiem dramatyzmu i nutką tajemniczości. Część trzecia ("Scherzo. Allegro vivace") wyróżnia się podniosłością, tanecznością oraz słonecznością. Innymi charakterystycznymi elementami są fragmenty głośniejsze i bardziej stonowane, które występują na przemian. Na koniec otrzymujemy "Allegro vivace" - najbardziej uroczystą i triumfalną część mieniącą się wieloma barwami. Symfonicy Brandenburscy, pod kierownictwem Petera Gülke, wykonali ją z werwą i wielkimi emocjami. Mimo że Franz Schubert znany był głównie z kameralnych form muzycznych, tą Symfonią potwierdził swój geniusz i ponadczasowość własnych dokonań.
Violeta Dinescu - Flügel und Trümmer (2018 gutingi)
Rumuńska kompozytorka Violeta Dinescu przygotowała cykl fortepianowy inspirowany wierszami takich twórców, jak Paul Celan, Friedrich Rückert, Rainer Maria Rilke czy Edgar Allan Poe. Miłośnicy dzieł wspomnianych poetów i pisarzy nie będą więc zaskoczeni molowymi dźwiękami, które już na samym początku wprowadzają ponurą i niespokojną atmosferę. Pianista Sorin Petrescu zmienia tempo gry w taki sposób (przyspieszenia, zwolnienia, nagłe zrywy), że odbiorca może odczuwać lekki chaos. W niektórych fragmentach odnosimy wrażenie, że ktoś skrada się w pobliżu. Muzyka brzmi jak podkład instrumentalny do horroru. Z kolei wolne momenty są delikatnie baśniowe. Strumienie dźwięków płyną spokojnie, aby nieoczekiwanie zamienić się w rwące potoki. Kompozytorce udało się stworzyć odrealniony świat podszyty nerwowością. Nie zdziwcie się, jeśli niebo, podczas słuchania tego materiału, nagle pokryje się chmurami.
Ensemble Modern, Ingo Metzmacher - Mark Andre: riss (2019 Ensemble Modern Medien)
Jeden z czołowych zespołów muzyki współczesnej Ensemble Modern, pod kierownictwem Ingo Metzmachera, zarejestrował dzieło "riss" francuskiego kompozytora Marka Andre. Kompozycja ma formę tryptyku inspirowanego Pismem Świętym, więc można ją traktować jako ucztę duchową. Pierwsze do naszych uszu docierają szelesty i świsty. Te elementy tworzą atmosferę niczym z horroru. Między instrumentami zachodzi intensywna wymiana komunikatów. Część druga jest najdłuższa i w pewnym stopniu ambientowa. Imitacja skrzypiących drzwi potrafi zelektryzować i przerazić. Materiał muzyczny może wpływać na odbiorcę uspokajająco, aby po chwili nagle go przestraszyć. W ostatniej części dzieje się najwięcej - instrumentaliści są wyjątkowo aktywni, a akcja muzyczna jest najbardziej dynamiczna. Tryptyk kończy się zanikającymi w oddali dźwiękami.
Walewein Witten - Piano Sonatas by Haydn, Mozart & Beethoven (2019 Resonus)
Holenderski pianista Walewein Witten postanowił nagrać sonaty fortepianowe trzech wiedeńskich klasyków. Wszystkie kompozycje wykonał na kopii fortepianu firmy Walter & Sohn z 1805 roku. Została ona przygotowana przez Gerarda Tuinmana w 2003 roku. Na początku listy utworów znalazła się Sonata fortepianowa nr 17 d-moll, op. 31 nr 2 "Burza" Ludwiga van Beethovena. Dzieło to zostało wykonane żwawo i dynamicznie. Charakteryzuje się mocnymi uderzeniami w klawiaturę, wyrazistymi liniami melodycznymi i dramatyzmem. Środkowa część jest refleksyjna i wyciszająca, natomiast ostatnia - zaliczająca się do światowego kanonu muzyki fortepianowej - jest energiczna, wykonana z żarem i uczuciem, powagą i dostojeństwem. Po niej następuje Sonata fortepianowa Es-dur, Hob. XVI:52 Franza Josepha Haydna. Zaczyna się od skocznych i figlarnych dźwięków przeplatanych momentami wyciszenia. Druga część została zagrana w kojącym i nostalgicznym klimacie. Ostatnia część okazała się najbardziej słoneczna i radosna. Na deser dostajemy Sonatę fortepianową F-dur, KV 533/494 Wolfganga Amadeusza Mozarta. Część pierwsza została wykonana z gracją i urokiem, a ponadto niemal z dziecięcą radością. Część środkowa brzmi sentymentalnie i nastrojowo. Natomiast część trzecia wypełniona jest niskimi dźwiękami - brzmi bardzo nietypowo, wręcz grubiańsko.
Martin von der Heydt - Unter und über Brücken - Von Möwen und anderen Fischen (2019 Deutsches Studienzentrum in Venedig)
Album sygnowany nazwiskiem niemieckiego pianisty nosi tytuł "Pod i nad mostami - O mewach i innych rybach", ponieważ bezpośrednio nawiązuje do Wenecji - rodzinnego miasta trzech włoskich kompozytorów, których muzyka znalazła się na opisywanym wydawnictwie. Materiał zaczyna się od ponurej i mrocznej kompozycji Luigi'ego Nono pt. "...sofferte onde serene..." (1976). Spod palców pianisty wydobywają się tubalne dźwięki, które wprowadzają atmosferę nerwowości. Niewątpliwie jest to utwór wzbudzający niepokój. Z kolei "Mess" (2008) autorstwa Mauro Lanzy wyróżnia się delikatnymi muśnięciami klawiatury, szybkimi pasażami oraz energicznością, czyli zupełnie inną charakterystyką od poprzednika. Z pewnością ta kompozycja "świeci" jaśniej od pierwszej. Następnie pojawia się "Unterwärts" (2003) Martina Daske - numer bardziej oszczędny w środki ekspresji. Dźwięki wydobywane przez Martina von der Heydta jawią się niczym krótkie mrugnięcia oczu. Jest to refleksyjna kompozycja ze szczyptą nostalgii. "Quel Portone Dimenticato" (2011) Svena-Ingo Kocha to utwór trochę chaotyczny, ale jednocześnie wypełniony zaskakującymi zwrotami akcji. Są tu również spokojniejsze momenty przeplatane dynamicznymi zrywami. "Rondò di forza" (1981) Claudia Ambrosini'ego to szaleńczy powiew młodzieńczego wariactwa wykonany z wielką żywiołowością i siłą. Szczególną uwagę przykuwają błyskawiczne skoki po klawiaturze wyrażające zapalczywość, złość i wściekłość. Listę utworów wieńczy dzieło jedynej kompozytorki Yasuko Yamaguchi pt. "I canti del gabbiano e il silenzio della laguna di notte" (2018-2019). Zostało ono oparte na cichych fragmentach przeplatanych bardziej energicznymi momentami. Nieco więcej dzieje się w drugiej części kompozycji, choć przeważa w niej powolność i umiarkowanie. Podsumowując, "Unter und über Brücken - Von Möwen und anderen Fischen" to album będący udanym spotkaniem włoskich i niemieckich kompozytorów muzyki współczesnej.
Karlheinz Stockhausen - Dienstag aus Licht (1996 Stockhausen-Verlag)
"Dienstag aus Licht" to dwupłytowe wydawnictwo zawierające nagrania skomponowane w latach 1977-1991. Kompozycje te składają się na dzieło operowe, które łączy muzykę współczesną z elektroniczną. Wita nas futurystycznym wstępem z kosmicznymi dźwiękami wygenerowanymi przez syntezatory, trąbki i puzony. Przerażające partie chóralne, w wykonaniu WDR-Choir, wprowadzają niepokój i diabelską atmosferę. Niemiecki kompozytor uchyla nam wrota do piekielnych czeluści. Już na początku zdajemy sobie sprawę, że to nie będzie łatwe i przyjemne doświadczenie. Odbiorca musi być przygotowany na ciężką przeprawę. Będzie mrocznie i dojmująco. Spotkanie z Lucyferem stanie się pojedynkiem dobra ze złem. Sopran Annette Meriweather dodaje dramatyzmu, z kolei tenor Juliana Pike'a i bas Nicholasa Isherwooda wnoszą do opery powagę i dostojeństwo. Bijące dzwony niosą trwogę, flety piccolo - szczyptę chaosu, a klawesyn - pierwiastek szlachetności. Elektroniczna strona dzieła jest surowa i metaliczna, a jej zadanie to podtrzymanie napięcia i niepewności. Ta dwuaktowa opera powinna przypaść do gustu miłośnikom dystopijnego klimatu znanego z filmów science fiction.
Kryštof Marek - Sancti Ioannis Nepomuceni - Navalis T.A.C.V.I. (2017 Pražské Benátky)
Przed zapoznaniem się z zawartością tej płyty, warto rozszyfrować wszystkie nazwy i skróty widoczne na przedniej okładce. Sancti Ioannis Nepomuceni to święty Jan Nepomucen, czyli czeski duchowny żyjący w XIV wieku, który zginął śmiercią męczeńską. Navalis to nazwa święta, które odbywa się nad rzeką Wełtawą i honoruje postać wspomnianego kanonika. Natomiast T.A.C.V.I. to skrót złożony z pierwszych liter tytułów kompozycji: Terra (Ziemia), Aqua (Woda), Charitas (Miłość), Ventus (Wiatr) i Ignis (Ogień). Opisywany materiał został przygotowany na uroczystość, która odbyła się w czeskiej Pradze w 2017 roku. Ludzie słuchali kompozycji Kryštofa Marka nie tylko z obu brzegów Wełtawy, ale również z łodzi. Kompozytor napisał podniosłą muzykę symfoniczną, która doskonale pasowałaby do obrazu filmowego. Dźwięki kroczą dostojnie obok partii wokalnych wykonywanych po łacinie. Wyróżnikiem są szlachetnie brzmiące partie skrzypcowe Gabrieli Demetrovej. Są one nie tylko piękne, ale i wzruszające. Muzyka tworzy magiczną atmosferę. Czujemy się jak goście zasiadający w loży królewskiej i słuchający najlepszych romantycznych dzieł symfonicznych. "Navalis T.A.C.V.I." to półgodzinna podróż muzyczna wypełniona niezwykłym bogactwem instrumentalnym.
Experimentalstudio - 40 Years Anthology Vol. 1 (2015 NEOS)
Z okazji 40-lecia istnienia studia eksperymentalnego niemieckiego nadawcy radiowego SWR w katalogu wytwórni NEOS zaczęły pojawiać się kolejne części antologii uświetniającej tę rocznicę. Opisywane wydawnictwo może być początkiem zapoznawania się z dokonaniami wspomnianego studia, którego specjalizacją jest muzyka współczesna. Pierwszy utwór "Noche pasiva del sentido" Cristóbala Halfftera został napisany na głos, instrumenty perkusyjne i fortepian. Jego centralnym punktem są partie sopranistki Hélène Fauchère. Odbiorca ma wrażenia jakby dobiegały one z oddali. Struktura utworu oparta jest na rosnącej intensywności wokalnej i podążających za nią instrumentach. Doświadczając tej muzyki, możemy wyobrazić sobie okultystyczny rytuał, którego jesteśmy częścią. Ta kompozycja doskonale pasuje do mrocznego filmu. Brian Ferneyhough przygotował "Mnemosyne" na flet basowy i taśmę. Hipnotyczne dźwięki wydobywane z tego pierwszego instrumentu przez Martina Fahlenbocka mają uspokajające działanie. Z kolei André Richard napisał "Glidif. a sonar e cantar" na klarnet, dwa kontrabasy i elektronikę. Ta, dedykowana Luigiemu Nono, kompozycja przypomina przekomarzanie i przekrzykiwanie się instrumentów. Można ją też opisać jako walkę o głos dominujący. Po zapoznaniu się z tym utworem, można stwierdzić, że pojedynek został nierozstrzygnięty. Ostatnia kompozycja "Abraum II" została napisana na fortepian i elektronikę przez dyrektora Experimentalstudio des SWR - Detlefa Heusingera. Wraz z początkiem tego utworu zostajemy wrzuceni w otchłań, z której bije nieprzyjemny chłód. Partie instrumentów smyczkowych, w wykonaniu Collegium Novum Zürich, pogłębiają minorowy klimat. Natomiast dźwięki fortepianu czasami brzmią podobnie do dzwonów zwiastujących coś złowieszczego. Atmosfera jak z horroru - przerażająco urzekająca.
Behzod Abduraimov, Concertgebouworkest, Valery Gergiev - Rachmaninoff: Piano Concerto No. 3 (2019 RCO Live)
Jedna z najlepszych orkiestr na świecie, pod batutą Walerija Giergijewa, podjęła się wykonania i rejestracji "Koncertu fortepianowego nr 3 d-moll, Op. 30" (1909) Siergieja Rachmaninowa. Koncert ten uznawany jest za jeden z najtrudniejszych do wykonania dla solisty. Tego zadania podjął się uzbecki pianista Behzod Abduraimow. Pierwsza część dzieła ("Allegro ma non tanto") wypełniona jest nostalgicznymi dźwiękami fortepianu. Pianista stopniowo zwiększa tempo i zaczyna grać z większą siłą i zdecydowaniem. Po chwili orkiestra ponownie dochodzi do głosu, wybrzmiewając w pełnej okazałości i z wielkim dostojeństwem. Te najbardziej śpiewne i melodyjne partie bezpośrednio nawiązują do rosyjskich pieśni ludowych. Wyraźnym dla nich kontrastem są fragmenty wykonane z prawdziwą wściekłością i pełnym zaangażowaniem instrumentalistów. Druga część koncertu ("Intermezzo. Adagio") brzmi wręcz baśniowo i zawiera w sobie folkowe elementy będące jednym ze znaków rozpoznawczych tego dzieła. Ostatnia część ("Finale. Alla breve") została zagrana z wielką brawurą i doniosłością. Publiczność zgromadzona w sali koncertowej Concertgebouw w Amsterdamie wysłuchała na koniec "Nokturn: Andante sentimentale" Piotra Czajkowskiego. Ta smutna i piękna kompozycja pochodzi z "Sześciu utworów na fortepian, Op. 19" (1873). Stanowi ona wzruszające zwieńczenie tego wydawnictwa.
Karlheinz Stockhausen - Mikrophonie I / Mikrophonie II / Telemusik (2011 Stockhausen-Verlag)
Na płycie znalazły się dzieła niemieckiego kompozytora skomponowane w latach sześćdziesiątych XX wieku. Część pierwsza i druga "Mikrophonie" powstały odpowiednio w 1964 i 1965 roku. Obie zostały zarejestrowane w kolońskim radiu WDR. Głównym instrumentem pierwszej kompozycji jest tam-tam, wokół którego kompozytor rozstawił mikrofony i potencjometry. Wsparło go również sześciu instrumentalistów. Utwór wyróżnia się - z jednej strony - przestrzennością, zaś z drugiej - chaotycznością. Panuje w nim wszechobecna tajemniczość i przerażające odgłosy. Odbiorca może usłyszeć świst przelatującej strzały, a przynajmniej odnieść takie wrażenie. Niepokój wzbudza zaś echo oraz pojawiające się znienacka i znikające dźwięki. Druga część "Mikrophonie" została oparta na partiach chóralnych oraz brzmieniu organów Hammonda. Jest to więc swoiste połączenie muzyki wokalnej z eksperymentalną elektroniką. Połączenie sopranów z basami daje naprawdę diabelski efekt. Możemy poczuć się jak w piekielnym kotle. Organy wprowadzają ponury klimat, natomiast zniekształcone dźwięki tworzą przerażającą atmosferę wyciągniętą wprost z ośrodka dla obłąkanych. Płytę wieńczy "Telemusik", który został napisany w 1966 roku, a nagrany w tokijskim radiu Nippon Hoso Kyokai (NHK). Elektroniczna kompozycja została wypełniona sprzężeniami, trzaskami, elektrycznymi "strzałami", licznymi plamami dźwiękowymi oraz świergoczącymi fragmentami. Stockhausen zawarł w niej wiele odniesień do różnych kultur muzycznych, ale najbardziej charakterystycznymi okazały się akcenty azjatyckie, co należy rozumieć jako pewien ukłon wobec kraju, w którym dokonano rejestracji tego utworu.
Paweł Pudło - Violemi (2010/2021 Neural Sonic Productions / Recart)
Opisywany materiał to reedycja albumu wydanego w 2010 roku. Polski kompozytor i producent Paweł Pudło zaprasza nas do świata fantasy. Przenosimy się do Królestwa Arstonaroth, w którym królowa Violemi będzie musiała zmierzyć się z wieloma wyzwaniami. Epickie introdukcje są jedynie przedsmakiem tego, co nas czeka. Muzyka wyraża różnorodne emocje - smutek, żal, tęsknotę, żądzę władzy i nadzieję. Elementami przykuwającymi uwagę są wzruszające partie solowe wykonane na skrzypcach i altówce. Baśniowy klimat ściera się z powagą motywów bitewnych. Towarzysząca nam atmosfera podniosłości transmitowana jest głównie poprzez partie chóralne. Wrażliwość, delikatność, piękno i czyste intencje zostały zawarte w sopranowych partiach Magdaleny Babiszewskiej. Natomiast ciemne oblicze historii reprezentuje śpiew Krzysztofa Forkasiewicza. "Violemi" to właściwie gotowa muzyka filmowa, do której trzeba jeszcze nakręcić obraz.
Karlheinz Stockhausen - Jubiläum - Tierkreis (2010 Stockhausen-Verlag)
Setna pozycja z serii dzieł Karlheinza Stockhausena prezentuje kompozycje powstałe w latach siedemdziesiątych XX wieku: "Jubiläum für Orchester", "Tierkreis - Zehn Sternzeichen für Orchester" i "Tierkreis für das Glockenspiel des Kölner Rathauses". Pierwsza kompozycja charakteryzuje się potężnym brzmieniem i ponurą atmosferą zwiastującą zagładę. Ponadto cechujące się tubalnością instrumenty dęte przyciągają uwagę słuchacza. W tym utworze bardzo wiele się dzieje. Wyróżnia się on dramatyzmem oraz licznymi zwrotami akcji. Szczególnie to ostatnie określenie nie jest przypadkowe, bowiem muzyka jest tak bogata instrumentalnie, że doskonale sprawdziłaby się w filmie. Drugie dzieło jest znacznie spokojniejsze. Przewodnią rolę pełnią w nim instrumenty strunowe, a nastrój cały czas pozostaje enigmatyczy. Podniosłe momenty występujące w tej kompozycji są wyjątkiem na tle wszechwładnego mroku. Dodatkowo charakteryzuje się ona instrumentalnymi zrywami, dynamizmem oraz wybijającą się trąbką. Płytę zamyka dzieło skomponowane na dzwonki orkiestrowe. Ono zdecydowanie kontrastuje z wcześniejszymi kompozycjami, ponieważ jego brzmienie zostało osiągnięte za pomocą idiofonu. Zastosowanie tego instrumentu wprowadziło quasi-sakralny klimat, który pozwala odbiorcy na wyciszenie i refleksje. Podsumowując, "Jubiläum - Tierkreis" to album ukazujący bardziej przystępne oblicze muzyki Karlheinza Stockhausena, który można potraktować jako dobry wstęp do zagłębienia się w bogatą twórczość niemieckiego kompozytora.
Hans Leygraf - Three Schubert Recitals (1994 Caprice Records)
Żywot austriackiego kompozytora epoki romantyzmu Franza Schuberta był krótki. Mimo 31 lat oraz spędzenia całego życia w granicach Austro-Węgier, udało mu się zyskać zasłużoną sławę, ale dopiero ponad pół wieku po śmierci. Choć ówczesne elity nie potrafiły docenić twórczości młodego kompozytora, zdobył uznanie słuchaczy dzięki tzw. Szubertiadom, czyli spotkaniom muzycznym w kawiarniach i prywatnych domach, podczas których miał okazję dzielić się swoją twórczością. Austriak był niezwykle płodnym twórcą, dlatego opisywane trzy krążki zawierają tylko niewielki wycinek jego dokonań. Szwedzki pianista Hans Leygraf wziął na warsztat sonaty fortepianowe, które powstały w latach 1816-1828. W wykonaniach skandynawskiego instrumentalisty czuć lekkość i swobodę wykonawczą. Dominuje w nich poważna atmosfera zachęcająca do zadumy. Nie znajdziemy tu wirtuozerii, lecz oszczędne środki wyrazu. Okres burzy i naporu w literaturze miał również swój odpowiednik w muzyce, czego potwierdzenie otrzymujemy na tym wydawnictwie. Wszelkie zrywy i wichury dźwiękowe oraz fragmenty uspokojenia są tego najlepszym dowodem. Poszczególne partie są niczym krótkie opowiadania sunące niespiesznie po pięciolinii. Z niektórych części przeziera typowy dla epoki romantycznej smutek i nostalgia. Hansowi Leygrafowi udało się doskonale oddać ducha dziewiętnastowiecznej Europy. "Three Schubert Recitals" to niewątpliwie kawałek pięknej historii muzyki.
NeoQuartet - Kościów (2014 DUX)
Na drugim albumie wydanym dla wytwórni DUX grupa NeoQuartet wzięła na warsztat dzieła autorstwa Aleksandra Kościówa skomponowane w latach 1997-2013. W muzyczną podróż wyruszamy z "Kwartetem X", który jest dziełem złożonym z ośmiu autonomicznych części. Dramatyzm kompozycji budowany jest w sposób progresywny - przypomina deszcz, który w początkowej fazie spokojnie nas głaszcze, aby po chwili uderzyć z pełną mocą. W pewnym momencie instrumenty wydają rozpaczliwy krzyk, po czym następuje chwila na głębszą refleksję. Charakterystycznymi elementami utworu są energetyczne zrywy i nieustanne napięcia, które budzą w odbiorcy dojmujący niepokój. Z kolei "Kwartet IX" przypomina ożywiony dialog między instrumentami, który niekiedy przeradza się w nieznośną kłótnię - na szczęście chwilową i uwieńczoną kojącym wyciszeniem. Natomiast wyróżnikami "Kwartetu VI" są minorowy nastrój oraz specyficzna monotonia przechodząca w momenty umiarkowanie melodyjne, które jednak nie wykraczają poza ponure ramy kompozycji. Przedostatni "Kwartet V" zaczyna się od nagłego, acz krótkiego zrywu płynnie przechodzącego w ożywioną "wymianę myśli" między instrumentami, których "głosy" niejednokrotnie niosą się echem. Wrażenie robią przerażające dźwięki, które chętnie zadomowiłyby się w jakimś dreszczowcu. Wieńczący płytę "Kwartet III" jest jednym z najbardziej dynamicznych utworów tryskających wściekłością, która przeradza się w delikatne smagnięcia smyczkami, pozostawiającymi słuchacza w poczuciu pełnego zachmurzenia.
Hauschka - A Different Forest (2019 Sony Classical)
Hauschka to pseudonim niemieckiego kompozytora i pianisty Volkera Bertelmanna, który, razem z Dustinem O'Halloranem, został nominowany do Oscara za muzykę do filmu "Lion. Droga do domu". Jednak tym razem przygotował dla nas solowy album wypełniony trzynastoma miniaturami inspirowanymi leśnym światem. Muzyka jest niezwykle uspokajająca i wyciszająca - działa trochę jak kołysanka. Słuchając tych dźwięków, możemy poczuć bliskość natury i jej zachwycające piękno. Artysta stworzył baśniową krainę jedynie za pomocą klawiszy fortepianu. Niektórzy mogą doszukiwać się w tej muzyce ukrytego przesłania. Uświadamiamy sobie, że człowiek nie może istnieć bez życiodajnych drzew i roślin. Poprzez swoją twórczość niemiecki kompozytor idealnie wpisuje się w wyzwania współczesnego świata i potrzebę ochrony lasów będących ostatnią deską ratunku przed niekorzystnymi zmianami klimatu. Muzyk robi to bez słów i patosu oraz w minimalistycznej formie. Prostotą wyrazu może równie skutecznie poruszyć sumienia ludzi w imię ochrony bezcennych darów natury.
Junge Deutsche Philharmonie, Jonathan Nott - Abgesang (2017 Ensemble Modern Medien)
"Abgesang" to album zarejestrowany przez niemiecką orkiestrę młodzieżową pod batutą Jonathana Notta. Jego pierwsza część zawiera suitę Maurice'a Ravela pt. "Valses nobles et sentimentales" (1911). Jest to dzieło dynamiczne - zagrane zdecydowanie i z wigorem, ale również delikatnie i subtelnie, co nadaje mu bajkowy charakter. Jeśli wczujemy się w jego atmosferę, przeniesiemy się do krainy pełnej fantazji i przygody. Francuski kompozytor porywa nas do baśniowego tańca, któremu oddajemy się z wielką przyjemnością. Walce Ravela są niezwykle angażujące i obrazowe. Mogłyby posłużyć za ścieżkę dźwiękową do filmu fantasy. Jestem pewny, że, dzięki jego muzyce, taki obraz byłby intrygujący i wciągający. W drugiej części płyty znajdziemy "Symfonię nr 15 A-dur op. 141" (1971) Dmitrija Szostakowicza. Ostatnia symfonia rosyjskiego kompozytora jest zmienna - zaczyna się w umiarkowanym tempie, potem przyspiesza, a następnie ponownie zwalnia. Autorskie części przeplatają się z cytatami ze znanych dzieł innych kompozytorów - Gioacchino Rossiniego, Michaiła Glinki, Siergieja Rachmaninowa, Gustava Mahlera i Richarda Wagnera. Symfonia jest zróżnicowana instrumentalnie, a przez to niezwykle interesująca. Wolniejsze fragmenty niosą ze sobą pierwiastek tajemniczości, refleksji i powagi. Niektóre momenty są podniosłe i epickie - robią one niezwykłe wrażenie na odbiorcy. Wielość barw dźwiękowych wykorzystanych w tym dziele czyni go naprawdę wyjątkowym.
Les Percussions de Strasbourg, Hugues Dufourt - Burning Bright (2016)
"Burning Bright" to album zawierający muzykę Hugues'a Dufourta, która powstała z okazji pięćdziesiątej rocznicy założenia słynnej francuskiej grupy Les Percussions de Strasbourg. Jego tytuł został natomiast zaczerpnięty z wiersza Williama Blake'a pt. "Tygrys" (1794). Nie jest to pierwsze spotkanie kompozytora z zespołem, albowiem czterdzieści lat wcześniej współpracowali ze sobą przy kompozycji "Erewhon". Wracając do "Burning Bright", warto wspomnieć, że do dogłębnego poznania tej płyty niezbędna jest cisza. W dzisiejszych czasach dominuje tendencja rejestracji muzyki na wysokich poziomach głośności. Producenci dążą do tworzenia możliwie wyróżniających się nagrań, co niestety najczęściej równoznaczne jest z jak najwyższą głośnością. Takie podejście skutkuje brakiem selektywności dźwięku, czyli po prostu zlewaniem się wszystkich instrumentów ze sobą. Ten materiał na szczęście idzie na przekór takiemu podejściu. Słuchacz zostaje zaproszony do tajemniczego i zarazem magicznego świata instrumentów perkusyjnych. Może poczuć się jak bohater mrocznego filmu, który z jednej strony przeraża, zaś z drugiej - zachwyca. Czasami można odnieść wrażenie przebywania w otchłani, która nadaje tej płycie delikatnie ambientowy charakter wtapiający się w awangardowy całokształt dzieła. "Burning Bright" ukazuje szczytową formę artystyczną zespołu i potwierdza jego mocną pozycję w świecie muzyki współczesnej.
Krzysztof Lasoń - A Violino Solo (2017 DUX)
Na swoim solowym albumie Krzysztof Lasoń zabiera nas do świata skrzypcowych sonat. Tę fascynującą podróż zaczynamy od "II Sonaty a-moll, BWV 1003" (1720) Jana Sebastiana Bacha. W pierwszej części jest spokojnie, melancholijnie i płaczliwie. Taka atmosfera pozwala słuchaczowi na głęboką zadumę. Dalej jest bardziej żwawo i z prawdziwą werwą. Co prawda polifonia skrzypcowa nie brzmi tak potężnie jak ta organowa, lecz bardzo pozytywnie zaskakuje możliwościami czterostrunowego instrumentu, geniuszem kompozytora oraz swobodnym wykonawstwem solisty. Smyczek majestatycznie sunie po strunach, przenosząc nas w pełne przepychu barokowe czasy, aby w końcu dynamicznie uwieńczyć Bachowskie dzieło. Z osiemnastego wieku przenosimy się do pierwszej połowy XX wieku, w której powstała, dedykowana Jacquesowi Thibaud, "II Sonata a-moll op. 27" (1923) belgijskiego kompozytora Eugène'a Ysaÿe. Utwór wyróżnia się błyskotliwym początkiem zawierającym nawiązania do Bachowskiej spuścizny. Szczególne wrażenie robi wirtuozowska nonszalancja połączona z radością grania. Potem następuje moment wytchnienia, przy czym nie trwa on zbyt długo. Za rogiem czekają na nas wariacje, które są w stanie każdego skutecznie wybudzić z letargu. Zakończeniem albumu jest "I Sonata na skrzypce solo" (1975) Aleksandra Lasonia - ojca skrzypka. Jej pierwsza część wprowadza znaczną dawkę niepokoju, aby w dalszych fragmentach porwać nas w niemal ambientową otchłań. Wyciszenie nie trwa zbyt długo, gdyż skumulowana wcześniej energia musi znaleźć jakieś ujście. Po furiackich partiach, nadchodzi przesilenie i chwila oddechu. Opisy wszystkich kompozycji świadczą o tym, że na albumie dużo się dzieje i można spodziewać się częstych zwrotów akcji. Niezwykła sprawność wykonawcza i biegłość techniczna Krzysztofa Lasonia czynią z tego albumu wielką ucztę muzyczną przygotowaną dla nas przez wybitnych kompozytorów i godnego ich dzieł interpretatora.
Subskrybuj:
Posty (Atom)