Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Metal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Metal. Pokaż wszystkie posty

Surgical Strike - Part Of A Sick World (2020 Metalville)

Grupa Surgical Strike została założona w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku, ale wówczas nie nagrała żadnego albumu studyjnego. Potem nastąpiła kilkunastoletnia przerwa w działalności. Dopiero po ponad dwudziestu latach ciszy, trafia do naszych rąk debiutancka płyta Niemców. Fani mogą być z tego zadowoleni, choć tematyka poruszana w tekstach nie jest wesoła. Otrzymujemy pesymistyczną wizję świata rządzonego przez zakłamanych polityków, którzy manipulują konformistycznymi i bezwładnymi intelektualnie masami. Przekaz liryczny znajduje odzwierciedlenie w warstwie instrumentalnej. Od samego początku mamy do czynienia z thrash metalową machiną złożoną z ostrych riffów, agresywnego ryku i melodyjnych solówek. Część partii solowych jest wykonana unisono, co jeszcze bardziej wzmacnia siłę przekazu. Muzycy grają rytmicznie i z techniczną biegłością. Trzeba przyznać, że zespół jest doskonale zgrany. Bardzo dobra produkcja uwypukla brzmienie każdego instrumentu. Ta muzyka to prawdziwy gejzer energii. Metalowa nawałnica z Niemiec gwarantuje, że będzie przy czym pomachać główką.

Lady Reaper - Mise En Abyme (2018 Valery Records)

Jest to drugi studyjny album heavy metalowego zespołu ze słonecznej Italii. Materiał został oparty na mrocznym i donośnym wokalu męskim, średnich tempach i umiarkowanych partiach solowych. Chyba najbardziej charakterystyczną cechą tego wydawnictwa jest wydobywający się z otchłani głos wokalisty. Słuchacz odnosi wrażenie, jakby dochodził on do nas z innego wymiaru lub oddalonej i tajemniczej krainy. Akustyczne fragmenty wprowadzają magiczną atmosferę, która powinna przykuć uwagę osób zainteresowanych tematyką okultystyczną. Wolniejsze i zarazem klimatyczne fragmenty zostały podkreślone brzmieniem instrumentów klawiszowych. Włoskim muzykom zależało na stworzeniu specyficznego nastroju, a nie wywarciu wielkiego wrażenia na odbiorcy. Nie uświadczymy tu skomplikowanych solówek czy szaleńczego tempa. Materiał podąża za opowiadaną historią niespiesznie, a czasami wręcz beztrosko. Wniosek jest taki, że Włosi chcieli, aby słuchacz miał wystarczająco dużo przestrzeni do zapoznania się z warstwą tekstową, która jest zdecydowanie bardziej rozbudowana niż ta instrumentalna.

Flight 09 - Signs of the Water (2005/2014 MALS)

Jest to czwarta studyjna płyta progresywnego zespołu z Uzbekistanu.

Cechy charakterystyczne muzyki tej grupy to ciężkie riffy, średnie tempo, enigmatyczny śpiew oraz oszczędne partie solowe. Innym wyróżnikiem jest nieco tubalne brzmienie będące skutkiem basowego wzmocnienia gitary. Momentami partie wokalne brzmią nieco poetycko, co wyraźnie kontrastuje z ostrymi dźwiękami. Muzyka jest na swój sposób klimatyczna, co czyni ją bardziej interesującą. Ponadto nie ma w niej wyłącznie technicznej ekwilibrystyki. Kompozycje są urozmaicone i ciekawie zaaranżowane, dzięki czemu materiał nie jest nużący. Album jest potwierdzeniem tego, że nie warto ograniczać się tylko do muzyki europejskiej czy amerykańskiej. Warto zrobić większy wysiłek i zacząć spoglądać również na Wschód.

Hansen & Friends - XXX - Three Decades in Metal (2016 earMUSIC)

Kai Hansen, czyli śpiewający gitarzysta najbardziej znany z Helloween i Gamma Ray, postanowił, wspólnie z innymi artystami, uczcić trzydzieści lat spędzonych na scenie.

Wśród zaproszonych gości znaleźli się Ralf Scheepers, Dee Snider, Tobias Sammet, Michael Kiske, Roland Grapow, Michael Weikath, Hansi Kürsch i inni. Już na początku albumu mamy do czynienia z heavy metalową nawałnicą, tnącymi riffami, donośnym śpiewem i ostrymi jak brzytwa solówkami gitarowymi. Nie zabrakło charakterystycznych dla tego typu muzyki marszowych rytmów, męskich partii chóralnych, a także zadziornego i charczącego śpiewu. W dostatku występują tu rytmiczne i dynamiczne partie, przy których główka chodzi niemal automatycznie, a i nóżka idzie w ruch. Materiał dostarcza odpowiedniej dawki melodii, ale bez mdłego lukru. Oznacza to, że utwory zostały wypełnione umiarkowaną dawką przebojowości. Z jednej strony otrzymaliśmy kolejne potwierdzenie tego, że świat ciężkich brzmień jest zmaskulinizowany, zaś z drugiej przykład, że nie ma on większego problemu z wpuszczeniem na swoje terytorium kobiecego rodzynka. Inną ciekawostką są czyste partie wokalne przeplatane okazjonalnym growlingiem.

Słuchając albumu, czujemy się jak na spotkaniu dobrych przyjaciół przy ognisku. Panuje swobodna atmosfera i świetna zabawa. Muzyka zagrana jest bez zadęcia, za to z dużym dystansem. Muzykom udało się połączyć metalową tradycję z nowoczesnym brzmieniem. "XXX - Three Decades in Metal" to dowód na to, że cięższa muzyka idzie z duchem czasu, a jej twórcy potrafią patrzeć daleko w przyszłość.

Baron Rojo - Metalmorfosis (1983/2014 HNE Recordings)

Jest to reedycja trzeciego albumu studyjnego jednej z czołowych hiszpańskich grup heavy metalowych.

Bez wątpienia jest to materiał bardziej dojrzały i lepiej dopracowany brzmieniowo niż poprzednie dwa albumy zespołu. Język hiszpański jest bardzo dźwięczny i dobrze komponuje się z ostrym brzmieniem. Hiszpanie nie ścigają się z innymi grupami. Czasami można wręcz odnieść wrażenie, że specjalnie spowalniają tempo, drażniąc słuchacza oczekującego na porządną nawałnicę dźwięku. Artyści rzeźbią riffy w pożądanym przez siebie rozpędzie, nie przejmując się konwencją gatunkową. Oczywiście nie brakuje na albumie dynamicznych utworów z wystrzałowymi i rytmicznymi riffami, tak więc główką pomachamy, a i nóżką bardziej energicznie będziemy mogli tupnąć. Zespół nie grzeszy przebojowością, ale chyba nie to było celem hiszpańskich muzyków. Materiał z pewnością spełni oczekiwania fanów tradycyjnego metalu bez zbędnych fajerwerków.

Graveworm - Engraved In Black (2003/2015 Metal Mind Productions)

Jest to reedycja czwartego studyjnego albumu black metalowej grupy z Włoch.

Już na wstępie możemy zachwycać się wspaniałą okładką autorstwa Kristiana Wahlina. Zapowiada ona klimatyczną muzykę, jaka znalazła się na "Engraved In Black". Bardzo ważną rolę odgrywają instrumenty klawiszowe, które tworzą mroczną atmosferę. Gitary wraz z sekcją rytmiczną nadają muzyce agresji i wielkiej mocy. Słuchacz ma szansę poznać różne odmiany ekstremalnego śpiewu, co wpływa na urozmaicenie materiału. Zespół operuje zmiennymi tempami, co powoduje, że album jest naprawdę zróżnicowany. Ciężka muzyka czasami potrafi szybko zmęczyć i zniechęcić słuchacza, jednak ta płyta udowadnia, że, przy zastosowaniu szerokiego spektrum rozwiązań instrumentalno-wokalnych, można tego negatywnego efektu uniknąć.

Elegacy - The Binding Sequence (2015 Valery Records)

Jest to drugi album włoskiej grupy wykonującej melodyjny metal z elementami progresywnymi.

Na albumie znajdziemy dynamiczną muzykę z dużą dawką mocy. Większość utworów jest złożona, a ich wykonanie wymaga wysokich umiejętności technicznych. Jeśli jednak w składzie występują tacy instrumentaliści, jak Massimo LaRussa, Constantin Terzago, Mike LePond czy Mark Zonder, to możemy być pewni, że wykonawstwo będzie nie tylko na najwyższym poziomie, ale również odbiór materiału nie stanie się dla słuchacza męczący. Warto pochwalić również Ivana Giannini'ego, który śpiewa bez akcentu, co nie jest zawsze oczywiste w przypadku włoskich wokalistów. Podsumowując, muzyka jest na tyle zróżnicowana, że trudno się przy niej nudzić. Dopracowane kompozycje i wyśmienite wykonanie gwarantuję sztukę na wysokim poziomie.

Bleed the Sky - Paradigm in Entropy (2005/2015 Metal Mind Productions)

Jest to reedycja debiutanckiej płyty metalcore'owego zespołu ze Stanów Zjednoczonych.

Zawartość krążka można by opisać bardzo zwięźle - ściana przygniatającego dźwięku. Ciężar tego materiału jest bowiem trudny do opisania. Muzykę spowija mrok i przygnębienie. Nie ma tu nawet cienia nadziei - są tylko apokaliptyczne znaki zwiastujące najgorsze. Utwory są depresyjne i przytłaczające - zdecydowanie skierowane do tych odbiorców, którym nie odpowiada cukierkowy klimat zewsząd otaczającej nas komercji. Wieczór z tą muzyką z pewnością nie będzie romantyczny.

Godgory - Resurrection (1999/2015 Metal Mind Productions)

Jest to reedycja trzeciego studyjnego albumu szwedzkiej grupy.

Główne postaci zespołu to wokalista Matte Andersson oraz perkusista Erik Andersson. Resztę składu studyjnego uzupełnili muzycy sesyjni. Grupa gra melodyjną odmianę death metalu, która nie jest nastawiona wyłącznie na szybkość, ale przede wszystkim na budowanie atmosfery. Stąd wszystkie te elementy doom metalu, które wnoszą do muzyki niezwykły klimat. Growlujący wokal został postawiony w kontrze do melodyjnych solówek, a brutalność przeciwstawiona harmonii. Przepiękna szata graficzna idealnie koresponduje z muzyką - mroczną, agresywną, ale i atmosferyczną - pozostawiającą dużo miejsca do zadumy.

Oceano - Ascendants (2015 Earache Records)

Jest to czwarty album amerykańskich death metalowców.

Ekstremalny metal w wykonaniu Jankesów charakteryzuje się ciężkim i selektywnym brzmieniem. Interesującym rozwiązaniem są elementy ambientowe, które urozmaicają utwory. Wokalista growluje w taki sposób jakby wydawał z siebie spazmy. W zestawieniu z całym instrumentarium odnosimy wrażenie walca przejeżdżającego po naszych uszach. Ta muzyka jest dekadencka i nihilistyczna - naprawdę przytłacza. Płynie z niej lawa negatywnych emocji. Wraz z ostatnią nutą opuszcza nas jedyny promyk nadziei. Szykujcie się na dźwiękowy armageddon.

Echoes Of Eternity - The Forgotten Goddess (2007/2015 Metal Mind Productions)

Jest to debiutancka płyta amerykańskiego kwartetu.

Muzyka zespołu została stworzona na zasadzie wokalno-instrumentalnego oksymoronu. Z jednej strony mamy ciężkie brzmienie gitar i potężne uderzenia perkusyjne, zaś z drugiej - subtelny głos autorstwa Francine Boucher. Melodyjne, choć wściekłe w swojej naturze, solówki są jedynie dodatkiem do utworów. Kompozycje nie są złożone pod względem ani aranżacyjnym, ani instrumentalnym. Charakteryzują się rytmicznością i swego rodzaju tubalnością. Choć mamy tu sporo elementów gotyckich i progresywnych, to jednak momentami riffy nabierają wręcz death metalowego charakteru. Z tego też powodu zespół można określić mianem Morbid Angel z niewieścim wokalem.

Anthropia - Non-Euclidean Spaces (2015 Adarca Records)

Jest to trzeci studyjny album francuskiego zespołu wykonującego progresywny power metal.

"Non-Euclidean Spaces" to koncept album będący hołdem dla twórczości H.P. Lovecrafta, a konkretnie inspirowany cyklem opowiadań o Cthulhu. Lider i założyciel zespołu, gitarzysta Hugues Lefebvre zamieścił w dwóch utworach fragmenty autorstwa Heitora Villi-Lobosa oraz francuskiego kompozytora Rolanda Dyensa. Podobnie jak w opowiadaniach H.P. Lovecrafta, na albumie jest mrocznie, ciężko, nostalgicznie, melancholijnie i magicznie. Jedynym łagodnym akcentem jest żeński wokal Nathalie Olmi. Gościnnie pojawili się Arjen Anthony Lucassen (w roli narratora) oraz Edu Falaschi (w roli wokalisty). Płyta jest dobrą propozycją dla słuchaczy, którzy lubią współczesne brzmienie, wirtuozowskie zagrywki, nagłe zrywy instrumentalne oraz pogmatwane kompozycje.

Atkins May Project - Anthology (2015 Gonzo Multimedia)

Kompilacja zawiera utwory z pierwszych trzech albumów studyjnych nagranych przez byłego założyciela i pierwszego wokalistę Judas Priest - Ala Atkinsa oraz byłego gitarzystę grupy A.N.D. - Paula Maya.

Muzyka stworzona przez dwuosobowy projekt jest niczym innym, jak sprawnym połączeniem klasycznego rocka, hard rocka i heavy metalu. Ciężkie riffy przeplatane są melodyjnymi solówkami. Ostre brzmienie momentami spotyka się z bluesowymi zagrywkami. Mocne dźwięki wydobywające się z gitary Paula Maya działają jak piła łańcuchowa. Powolna metalowa maszyna przypomina walec, choć niejeden raz zaskakująco przyspiesza. Chropawy wokal Ala Atkinsa w połączeniu ze współczesnym brzmieniem ma za zadanie trafić w gusta starych i młodych fanów, ale myślę, że taka muzyka trafi do każdego, kto lubi gitarowe brzmienie bez zbędnych fajerwerków. Jako bonus dostajemy wcześniej niepublikowany utwór Phila Collinsa pt. "In the Air Tonight", płytę DVD zawierającą teledyski, wywiad z oboma artystami oraz rozmowę z autorem oprawy graficznej - Rodneyem Matthewsem.

Sinner - The End of Sanctuary (2000/2015 Metal Mind Productions)

Na dwunastym studyjnym albumie niemieccy muzycy, pod przewodnictwem Mata Sinnera, udowodnili, że należą do czołówki zespołów grających melodyjną odmianę metalu.

Materiał opiera się na wyrazistym wokalu basisty Mata Sinnera oraz wiodących partiach gitarowych Alexa Beyrodta i Henny'ego Woltera. Dobrym rozwiązaniem jest umiarkowane wykorzystanie instrumentów klawiszowych przez Franka Roesslera. Pojawiają się one w odpowiednich momentach, aby podkreślić klimat i wprowadzić słuchacza w określony wątek muzycznej opowieści. To wszystko wsparte zostało precyzyjnym bębnieniem Uli'ego Kuscha, znanego głównie z Helloween i Gamma Ray.

Album jest dynamiczny i oparty na tradycyjnych heavy metalowych wzorcach, więc zadowoli miłośników klasycznych brzmień. "The End of Sanctuary" sprawnie łączy ostrość z melodyką, dlatego tak przyjemnie słucha się tej płyty.

Candlemass - Luficer Rising (EP) (2008/2014 Metal Mind Productions)

Szwedzcy giganci epickiego doom metalu, pomiędzy albumami "King of the Grey Islands" i "Death Magic Doom", uraczyli nas rozszerzoną EPką.

Na płycie znajdziemy dwa nowe utwory. Pierwszy z nich - "Lucifer Rising" przedstawia zespół w heavy metalowej odsłonie. Jego dynamika wzmocniona jest grą dwóch gitarzystów przy jednoczesnym zachowaniu typowych dla grupy elementów - potężnego brzmienia oraz doniosłego śpiewu - tym razem autorstwa Roberta Lowe'a znanego z zespołu Solitude Aeturnus. "White God" potwierdza, że głównodowodzący Leif Edling i spółka nie pomylili gatunków. Kompozycja wykonana jest w charakterystycznym dla Candlemass tubalnym i ociężałym stylu, wprowadzającym ponury nastrój przecięty ostrą niczym brzytwa solówką. Po dwóch nowych numerach następuje ponownie nagrany 9-minutowy epicki walec - "Demons Gate" - oryginalnie umieszczony na albumie "Epicus Doomicus Metallicus".

EPka została rozszerzona o materiał koncertowy zarejestrowany w Atenach w 2007 roku. W Grecji grupa zaprezentowała swoją muzykę przekrojowo - dwa utwory z debiutu "Epicus Doomicus Metallicus" (1986), dwa z "Nightfall (1987), jeden z "Ancient Dreams" (1988), jeden z "Candlemass" (2005) i trzy z "King of the Grey Islands" (2007). Tym materiałem zespół udowodnił, że jest tak dobry na scenie jak i w studiu. Można by rzec - zespół kompletny i perfekcyjny w każdym detalu. Naprawdę trzeba dużo złej woli, aby negatywnie ocenić ich muzykę.

Samael - Solar Soul (2007/2014 Metal Mind Productions)

"Solar Soul" to ósmy studyjny album jednego z najbardziej innowacyjnych zespołów w świecie muzyki metalowej.

Szwajcarzy konsekwentnie kontynuują i rozwijają kierunek muzyczny obrany na płycie "Passage" (1996). Ich muzykę można określić jako electro-, cyber- lub industrial-metal. Wszystkie te określenia odnoszą się do hybrydy elektroniki z muzyką metalową. Tym razem Helweci zrobili ukłon w stronę świata antycznego, czego potwierdzenie znajdziemy nie tylko w tekstach i oprawie graficznej wydawnictwa, ale przede wszystkim w partiach sitaru. Jak zwykle, muzyczne królestwo podzielili między sobą bracia Vorph (słowa) i Xy (muzyka). Wokalu Vorphalacka nie da pomylić się ze śpiewem nikogo innego, a bogate partie klawiszowe Xytrasa to inny charakterystyczny element twórczości szwajcarskiej grupy. Długoletnich fanów muzyki zespołu Samael powinno ucieszyć to, że na "Solar Soul" muzycy nie konkurowali z innymi grupami na szybkość, lecz skupili swoją uwagę na dopracowaniu kompozycji i aranżacjach.