Kai Hansen, czyli śpiewający gitarzysta najbardziej znany z Helloween i Gamma Ray, postanowił, wspólnie z innymi artystami, uczcić trzydzieści lat spędzonych na scenie.
Wśród zaproszonych gości znaleźli się Ralf Scheepers, Dee Snider, Tobias Sammet, Michael Kiske, Roland Grapow, Michael Weikath, Hansi Kürsch i inni. Już na początku albumu mamy do czynienia z heavy metalową nawałnicą, tnącymi riffami, donośnym śpiewem i ostrymi jak brzytwa solówkami gitarowymi. Nie zabrakło charakterystycznych dla tego typu muzyki marszowych rytmów, męskich partii chóralnych, a także zadziornego i charczącego śpiewu. W dostatku występują tu rytmiczne i dynamiczne partie, przy których główka chodzi niemal automatycznie, a i nóżka idzie w ruch. Materiał dostarcza odpowiedniej dawki melodii, ale bez mdłego lukru. Oznacza to, że utwory zostały wypełnione umiarkowaną dawką przebojowości. Z jednej strony otrzymaliśmy kolejne potwierdzenie tego, że świat ciężkich brzmień jest zmaskulinizowany, zaś z drugiej przykład, że nie ma on większego problemu z wpuszczeniem na swoje terytorium kobiecego rodzynka. Inną ciekawostką są czyste partie wokalne przeplatane okazjonalnym growlingiem.
Słuchając albumu, czujemy się jak na spotkaniu dobrych przyjaciół przy ognisku. Panuje swobodna atmosfera i świetna zabawa. Muzyka zagrana jest bez zadęcia, za to z dużym dystansem. Muzykom udało się połączyć metalową tradycję z nowoczesnym brzmieniem. "XXX - Three Decades in Metal" to dowód na to, że cięższa muzyka idzie z duchem czasu, a jej twórcy potrafią patrzeć daleko w przyszłość.
Wśród zaproszonych gości znaleźli się Ralf Scheepers, Dee Snider, Tobias Sammet, Michael Kiske, Roland Grapow, Michael Weikath, Hansi Kürsch i inni. Już na początku albumu mamy do czynienia z heavy metalową nawałnicą, tnącymi riffami, donośnym śpiewem i ostrymi jak brzytwa solówkami gitarowymi. Nie zabrakło charakterystycznych dla tego typu muzyki marszowych rytmów, męskich partii chóralnych, a także zadziornego i charczącego śpiewu. W dostatku występują tu rytmiczne i dynamiczne partie, przy których główka chodzi niemal automatycznie, a i nóżka idzie w ruch. Materiał dostarcza odpowiedniej dawki melodii, ale bez mdłego lukru. Oznacza to, że utwory zostały wypełnione umiarkowaną dawką przebojowości. Z jednej strony otrzymaliśmy kolejne potwierdzenie tego, że świat ciężkich brzmień jest zmaskulinizowany, zaś z drugiej przykład, że nie ma on większego problemu z wpuszczeniem na swoje terytorium kobiecego rodzynka. Inną ciekawostką są czyste partie wokalne przeplatane okazjonalnym growlingiem.
Słuchając albumu, czujemy się jak na spotkaniu dobrych przyjaciół przy ognisku. Panuje swobodna atmosfera i świetna zabawa. Muzyka zagrana jest bez zadęcia, za to z dużym dystansem. Muzykom udało się połączyć metalową tradycję z nowoczesnym brzmieniem. "XXX - Three Decades in Metal" to dowód na to, że cięższa muzyka idzie z duchem czasu, a jej twórcy potrafią patrzeć daleko w przyszłość.