Na fali popularności twórczości polskiego kompozytora Mieczysława Wajnberga (1919-1996), na rynku pojawia się coraz więcej wydawnictw z jego muzyką.
To wydawnictwo jest pierwszym wynikiem ekskluzywnego kontraktu podpisanego przez Filharmonię Narodową i polski oddział Warner Music.
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej dyrygowana jest przez następcę Antoniego Wita - Jacka Kaspszyka, a solowe partie skrzypiec zostały wykonane przez rosyjskiego skrzypka Ilyę Gringoltsa.
Na albumie zmieściły się dwie czteroczęściowe kompozycje - "Koncert skrzypcowy g-moll op. 67" (1959) i "IV Symfonia a-moll op. 61" (1957). Pierwsza z nich zawiera kontrastujące ze sobą emocje - smutek, żal, tęsknotę, miłość, niepokój, porywczość, dramatyzm, żywotność, nadzieję, entuzjazm i zadumę. Koncert warszawskiego kompozytora jest jak dramat, którego fabuła została osadzona w wojennej rzeczywistości. Niewątpliwie taki ładunek emocjonalny wynika z życiowych doświadczeń Wajnberga, który uciekł z ojczyzny przed wojenną zawieruchą. W Związku Radzieckim spotykał się z oskarżeniami o tworzenie zbyt pesymistycznych kompozycji, lecz życiorys w pełni wyjaśnia uczucia, jakie możemy odnaleźć w jego twórczości.
W "IV Symfonii a-moll op. 61" muzyka po prostu płynie. Jest ona niczym rwący nurt niespokojnej rzeki. Rzeka ta - na pewnych odcinkach - uspokaja się, wchodząc w harmonię z otaczającą ją przyrodą, aby - nagle - ponownie porwać nas w wodnistą głębinę. Kompozycja mogłaby się znaleźć w filmie przyrodniczym ukazującym potęgę natury oraz jej przeciwstawne cechy - porywczość i spokój.
Jeśli Wajnberg przebywa w Królestwie Niebieskim, to z pewnością siedzi przy jednym stoliku z Beethovenem. O ile są tam jakieś stoliki, a Beethoven zdołał przekroczyć bramę Niebios.
To wydawnictwo jest pierwszym wynikiem ekskluzywnego kontraktu podpisanego przez Filharmonię Narodową i polski oddział Warner Music.
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej dyrygowana jest przez następcę Antoniego Wita - Jacka Kaspszyka, a solowe partie skrzypiec zostały wykonane przez rosyjskiego skrzypka Ilyę Gringoltsa.
Na albumie zmieściły się dwie czteroczęściowe kompozycje - "Koncert skrzypcowy g-moll op. 67" (1959) i "IV Symfonia a-moll op. 61" (1957). Pierwsza z nich zawiera kontrastujące ze sobą emocje - smutek, żal, tęsknotę, miłość, niepokój, porywczość, dramatyzm, żywotność, nadzieję, entuzjazm i zadumę. Koncert warszawskiego kompozytora jest jak dramat, którego fabuła została osadzona w wojennej rzeczywistości. Niewątpliwie taki ładunek emocjonalny wynika z życiowych doświadczeń Wajnberga, który uciekł z ojczyzny przed wojenną zawieruchą. W Związku Radzieckim spotykał się z oskarżeniami o tworzenie zbyt pesymistycznych kompozycji, lecz życiorys w pełni wyjaśnia uczucia, jakie możemy odnaleźć w jego twórczości.
W "IV Symfonii a-moll op. 61" muzyka po prostu płynie. Jest ona niczym rwący nurt niespokojnej rzeki. Rzeka ta - na pewnych odcinkach - uspokaja się, wchodząc w harmonię z otaczającą ją przyrodą, aby - nagle - ponownie porwać nas w wodnistą głębinę. Kompozycja mogłaby się znaleźć w filmie przyrodniczym ukazującym potęgę natury oraz jej przeciwstawne cechy - porywczość i spokój.
Jeśli Wajnberg przebywa w Królestwie Niebieskim, to z pewnością siedzi przy jednym stoliku z Beethovenem. O ile są tam jakieś stoliki, a Beethoven zdołał przekroczyć bramę Niebios.