Ten album jest wynikiem współpracy amerykańskiej wokalistki Audrey Chen oraz norweskiego puzonisty Henrika Munkeby Nørstebø. Nie nastawiajcie się jednak na anielski głos czy miłosne ballady. Na pierwszym planie są eksperymenty z żeńskimi strunami głosowymi i improwizacje wykonywane na puzonie. Duet nie przestrzega ani zasad harmonicznych, ani melodycznych. Artyści skupiają się na przepięciach, różnego rodzaju zniekształceniach oraz zabawach z dźwiękiem i głosem. Materiał będzie zaskoczeniem dla tych, którzy kojarzą brzmienie puzonu z muzyką poważną i jazzową. Zapewniam, że tutaj mamy do czynienia z zupełnie innym wymiarem tego instrumentu. Zresztą podobnie jest z wygłupami głosowymi. Możemy zadać sobie pytanie, czy jest to atak wariactwa czy jednak artystyczna prowokacja? A może tak brzmi niedostępna dla większości sztuka współczesna? Nie da się ukryć, że ta odmiana muzyki jest trudno przystępna i wymaga specyficznego (bardzo otwartego na odmienność) nastawienia. Trudno ją zrozumieć, więc niejeden odbiorca może odczuwać irytację. Czy o to chodziło twórcom "Rough Tongue"? Jeśli taki był ich cel, to został osiągnięty z nawiązką.