Jest to reedycja debiutanckiej płyty niemieckiego zespołu.
Ten krążek to przykład albumu, którego spory potencjał nie przełożył się na rozpoznawalność. Oprócz energetycznych i balladowych utworów osadzonych w hard rockowej tradycji, zetkniemy się tu z partiami wokalnymi Lenny'ego Wolfa, który nawiązuje do bluesowych wzorców. Z jednej strony jego śpiew jest ostry i ognisty, z drugiej zaś - bardzo emocjonalny. Charyzmatyczny wokalista został wsparty przez wystrzałowy duet gitarowy Danny Stag i Rick Steier oraz wybuchową sekcję rytmiczną złożoną z Johnny'ego B. Franka i Jamesa Kottaka. "Kingdom Come" to solidny, lecz niedoceniony album, który dzięki reedycji otrzymuje kolejną szansę na zaistnienie w świadomości odbiorców.
Ten krążek to przykład albumu, którego spory potencjał nie przełożył się na rozpoznawalność. Oprócz energetycznych i balladowych utworów osadzonych w hard rockowej tradycji, zetkniemy się tu z partiami wokalnymi Lenny'ego Wolfa, który nawiązuje do bluesowych wzorców. Z jednej strony jego śpiew jest ostry i ognisty, z drugiej zaś - bardzo emocjonalny. Charyzmatyczny wokalista został wsparty przez wystrzałowy duet gitarowy Danny Stag i Rick Steier oraz wybuchową sekcję rytmiczną złożoną z Johnny'ego B. Franka i Jamesa Kottaka. "Kingdom Come" to solidny, lecz niedoceniony album, który dzięki reedycji otrzymuje kolejną szansę na zaistnienie w świadomości odbiorców.